Historia Zbiorów i Muzeum
W poszukiwaniu nowej siedziby i inne problemy.
(tekst Stanisław Firszt)
Kierownik Muzeum w Cieplicach, Józef Bieniasz-Krzywiec uwikłał się, w końcu lat 50-tych XX wieku, w coraz ostrzejszy spór z Uzdrowiskiem Cieplice na temat użytkowania przez Muzeum dwóch kondygnacji w Długim Domu. Prosił o pomoc Powiatową Radę Narodową w Jeleniej Górze, a szczególnie szukał wsparcia w Muzeum Śląskim we Wrocławiu, któremu cieplicka placówka podlegała merytorycznie.
W sprawie muzeum nie podejmowano jednak żadnych decyzji. Problemy zdrowotne Józefa Bieniasza-Krzywca, kierownika Muzeum w Cieplicach, spotęgowane znacznie przez problemy zawodowe, odbiły się natychmiast w decyzjach dyrekcji Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, które z dniem 31 marca 1960 roku wypowiedziało mu umowę o pracę. W uzasadnieniu czytamy, cyt.: Jak wynika z akt osobowych: opuścił Obywatel bez usprawiedliwienia 58 dni pracy w Muzeum w Cieplicach, a to: od 12 VII do 31 VIII 1959 (razem 51 dni) i od 25 IX do 29 IX 1959 (razem 7 dni), ogółem 58 dni, co stanowi ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych (…). Zważywszy, że nieobecność Obywatela w pracy w okresie niepełnego roku (…), przez ten okres Muzeum w Cieplicach pozostawało bez Kierownictwa, to oczywiście nie da się zaprzeczyć, że bardzo poszkodowaną w danym wypadku jest sama instytucja, zwłaszcza, że znajduje się ona obecnie w wyjątkowo trudnych warunkach, uzasadniających konieczność roztoczenia nad nią specjalnej opieki (…).
Mimo tych kłopotów, muzeum kierowane w zastępstwie przez Stefana Mirosława zorganizowało dwie ekspozycje czasowe: „Wystawa fotografii Jana Korpala” (4 III-25 III) i „Renesansowe malarstwo niemieckie” (1 IV-15 IV). Placówka nie mogła jednak pozostawać bez kierownictwa, toteż z dniem 7 kwietnia 1960 roku na kierownika Muzeum powołano Jerzego Koptonia, wcześniej zatrudnionego na stanowisku asystenta.
I znowu osłabienie Muzeum w Cieplicach starali się wykorzystać inni. W marcu 1960 roku (pismo: znak 280/2/178/60 z 12 marca 1960 roku), do Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, zostało wysłane pismo mgr inż. Tadeusza Kaempfa, ówczesnego Dyrektora Karkonoskiego Parku Narodowego, świeżo wówczas utworzonego (1959 r.), w którym czytamy, cyt.: W związku z projektowanym przeniesieniem Muzeum w Cieplicach Śląskich Zdrój do szczuplejszego pomieszczenia w domu Nr 2 przy ulicy Jagiellońskiej, jak również ze względu na to, że szereg zbiorów tamt. Muzeum o charakterze przyrodniczym, od chwili przejęcia go przez Administrację Polską – nie był traktowany jako nadający się do ekspozycji – Karkonoski Park Narodowy, posiadający swoją własną Zbiornicę Muzealną i Stację Badawczo-Doświadczalną Przyrodniczą – byłby zainteresowany w przejęciu drobnej części zbiorów Muzeum w Cieplicach (…).
Muzeum Śląskie we Wrocławiu, nie chcąc samo podejmować decyzji zwróciło się (2 maja) o stanowisko w tej sprawie do samego zainteresowanego, a właściwie nie tyle "zainteresowanego", co nagabywanego, tj. Muzeum w Cieplicach.
W piśmie J. Koptonia z 10 maja 1960 roku, do Muzeum Śląskiego we Wrocławiu napisał on, cyt.: Nie możemy odstąpić zbiorów zasuszonych roślin (…) Jeżeli chodzi o zbiory minerałów, to odstąpić możemy jedynie minerały nieskatalogowane. Ponieważ posiadamy nieliczną wprawdzie ilość dubletów wypchanych ptaków krajowych, chętnie je odstąpimy stacji Badawczo-Doświadczalnej KPN, zwłaszcza, że w przyszłości nietrudno nam będzie uzupełnić je świeżymi okazami (…) – (ciekawe jak zamierzano to zrobić?! – przyp. aut.).
Karkonoski Park Narodowy nie był jedyny, który „pomagał” wówczas w trudnej sytuacji muzeum. Oto 18 maja 1960 roku, do Muzeum Śląskiego we Wrocławiu z prośbą o eksponaty z cieplickiego muzeum, zwrócił się Dom Młodego Biologa we Wrocławiu, cyt.: Prosimy zatem bardzo gorąco, aby okazy, które zostaną usunięte z części wystawowej mogły być udostępnione młodzieży pracującej w naszej placówce. Na szczęście pismo to pozostało bez odpowiedzi.
Kierownik Zbiorów Muzealnych KPN natomiast, K. Kisielewski działał konsekwentnie w myśl prowadzonej korespondencji, w lipcu 1960 roku, zwrócił się ponownie do Muzeum Śląskiego we Wrocławiu o przekazanie z Muzeum w Cieplicach dubletów ptaków krajowych i nieoznaczonych minerałów. Do „transakcji” doszło 13 grudnia 1960 roku, kiedy to Zarząd Muzeów i Ochrony Zabytków przy Ministerstwie Kultury i Sztuki (MOZI- 16/7/60) wyraził zgodę na przekazanie 80 eksponatów ornitologicznych w depozyt do Zbiornicy Muzealnej przy KPN. Fizycznie eksponaty trafiły do Sobieszowa po 20 grudnia, a w wykazie znalazły się, m.in.: gawron, kawka, szpak, wilga, krzyżodziób, trznadel, pliszki, sikory, dzierzby, pokrzewki, drozd, rudzik, dzięcioły, sokół, jastrząb, krogulec i bekas.
Długi Dom, siedziba Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach, lata 60.XX w.
Pod koniec 1960 roku jeszcze jedna instytucja wyciągnęła ręce po zbiory cieplickiego muzeum, było to Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu. W piśmie skierowanym do Muzeum w Cieplicach, czytamy, cyt.: „W załączeniu przesyłamy wykaz ptaków i ssaków, które chętnie byśmy nabyli dla nowego działu przyrodniczego”.
Wykaz zawierał dwa spisy (ssaków i ptaków). W pierwszym znalazły się m.in.: jeż, ryjówka, borsuk, wilk, lis i nietoperz. W drugim: czeczotka, wróbel, sikory, sowy, bocian, rybitwy i dzięcioły.
Zbiory muzeum wymagały ciągłej konserwacji (tak jest do dzisiaj – przyp. aut.), toteż we wrześniu 1960 roku do Wielkopolskiego Parku Narodowego oddelegowano Stefana Mirosława celem odbycia kursu preparatora w zakresie konserwowania zbiorów przyrodniczych. On to zaraz po powrocie zajął się odnawianiem zbioru. Dlatego muzeum w dniach 10 XII – 31 XII 1960 roku było zamknięte dla zwiedzających.
Wcześniej, w okresie wakacyjnym, zorganizowano jeszcze dwie ekspozycje czasowe: „Polski plakat muzealny” (15 VII – 31 VII) i „Wystawa obrazów Jana Bancewicza” (1 VIII – 31 VIII).
Frekwencja w roku 1960 wyniosła ogółem 60.974 osoby, w tym 48.707 bezpłatnie.
Rok 1961 nie obfitował w wydarzenia. Jerzy Koptoń odmówił przekazania zbiorów, w jakiejkolwiek formie, do Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu. Ze względu na brak funduszy nie zakupywał też żadnych eksponatów. Okazja taka nadarzyła się w lutym, kiedy to Anna Rudolph z Sulikowa oferowała muzeum 1500 motyli i jaj ptasich w gablotach oszklonych. Kierownik musiał niestety odpowiedzieć tak, cyt.: Uprzejmie donoszę, że Muzeum nasze posiada obecnie wyłącznie charakter przyrodniczy i nie posiada żadnych funduszy na zakup jakichkolwiek eksponatów.
Była to tylko w części prawda, bowiem muzeum posiadało jeszcze szereg innych muzealiów (bardzo cennych dla Cieplic – przyp. aut.), o czym świadczy pismo kierownika Muzeum Morskiego w Gdańsku (wówczas Oddziału Muzeum Pomorskiego, a dzisiaj Centralne Muzeum Morskie), do Jerzego Koptonia z 2 lipca 1961 roku, cyt.: Z relacji p. prof. B. Polkowskiego, członka prezydium Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Morskiego w Gdańsku dowiadujemy się, że Muzeum w Ceplicach posiada model statku z XVIII wieku. Kierownik Muzeum w Cieplicach ten fakt potwierdził wraz z gotowością przekazania obiektu do Gdańska, dlatego też 19 sierpnia 1961, kierownik Muzeum Morskiego w Gdańsku w piśmie do J. Koptonia napisał, cyt.: Bylibyśmy zatem bardzo zobowiązani, gdyby zechciał Pan przekazać ten model dla naszego Muzeum.
Tak też się stało, po zgodzie Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, która nastąpiła 18 września 1961 roku. (Model ten nadal znajduje się w Centralnym Muzeum Morskim w Gdańsku, co potwierdził ostatnio jego Dyrektor Jerzy Litwin).
Muzeum targały wewnętrzne konflikty między Jerzym Koptoniem, a Stefanem Mirosławem, który nie był zadowolony z pełnionej funkcji konserwatora zbiorów. Współpracowano z Tadeuszem Steciem, pracującym wówczas w Ośrodku Wiedzy o Ziemiach Zachodnich w Bolkowie.
Frekwencja w 1961 roku wynosiła 68.458 zwiedzających, w tym 15.195 bezpłatnie.
Nie było możliwości podania innych odpowiedzi bowiem nigdy nie przeprowadzono gruntownej i dokładnej inwentaryzacji zbiorów. Nigdy też nie opracowano schematu i zasad jej przeprowadzenia, a wcześniejsze „ruchy muzealiów” nie sprzyjały temu przedsięwzięciu.
Muzeum mogło powiększyć zbiory, m.in. poprzez przejęcie 15 gablot z ptakami (były niewielkie i miały opisy łacińskie), które oferował za darmo Zygmunt Kuśmierz, Dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. B. Chrobrego w Kłodzku. Oprócz tysięcy muzealiów, placówka posiadała 491 książek i 12 map.
Frekwencja w roku 1962 wyniosła 64.923 zwiedzających, w tym 14.441 bezpłatnie.
Droga do Parku Norweskiego
Rok 1963, dla Muzeum w Cieplicach rozpoczął się niewesoło. Zabrakło opału do ogrzewania sal wystawowych, a mrozy tego roku były bardzo silne. Nie było też funduszy na zakup węgla i koksu. Toteż już w lutym tego roku Jerzy Koptoń, kierownik muzeum, informował wydział Kultury Miejskiej Rady Narodowej w Cieplicach, że z powodu zimna trzeba zamknąć placówkę. Prośbę tę ponowiono na początku marca.
Mimo chłodu muzeum musiało jednak jakoś funkcjonować. W kwietniu 1963 r. placówka czynna była cały tydzień, z wyjątkiem dni poświątecznych (w dni powszednie w godzinach 9.00-14.00, a w świąteczne w godzinach 9.00-16.00). Bilet normalny kosztował 1 zł, ulgowy 50 groszy, a wycieczki płaciły 25 groszy od osoby.
W maju Biblioteka Narodowa w Warszawie pytała, czy w muzeum nie ma starych druków, a Archiwum Państwowe Miasta i Województwa Wrocławskiego, czy placówka nie posiada jakichś zbiorów archiwalnych. Po „czystkach” poprzednich lat Muzeum w Cieplicach tego typu obiektów już niestety nie posiadało.
Placówka pozbawiona najcenniejszych zbiorów, nie remontowana od lat i przeżywająca kryzys związany z własną, a właściwie „nie własną” siedzibą, zaczęła podupadać tak pod względem technicznym jak i organizacyjnym. Odbiło się to na jej wizerunku i odbiorze w oczach zwiedzających. Świadczy o tym pismo (KL 3d/14/63 z 26 czerwca 1963) Martyny Borowskiej, kierowniczki Wydziału Kultury Miasta i Powiatu Miejskiej Rady Narodowej w Jeleniej Górze, skierowane do Jerzego Koptonia, kierownika Muzeum w Cieplicach, w którym czytamy, cyt.: Wpłynęło do nas zażalenie, że lokal Muzeum jest bardzo brudny – podłogi od dłuższego czasu nie myte, półki i szafy jak również eksponaty nie odkurzane, pracownicy nie interesują się zwiedzającymi (…) Napisy umieszczone przy eksponatach są lakoniczne, nieświeże (…) Stwierdzamy, że świadczy to o wielkim braku zainteresowania się powierzoną kierownictwu pracą i pracownicy nie znają swoich obowiązków i z kolei nie wypełniają ich.
Kierownik odpowiedział na to pismem dopiero 29 czerwca, tłumacząc, że brud panuje na parterze Długiego Domu, w części zajmowanej przez Uzdrowisko, natomiast, cyt.: Odnośnie kierowania zwiedzającymi wyjaśniam, że poza sezonem letnim przy niniejszej frekwencji, pracownicy zawsze potrafią zapanować nad zwiedzającymi. Natomiast w okresie letnim, w pełni sezonu, ilość zwiedzających jest tak duża (do 30 wycieczek, 500-800 osób dziennie), że kierowanie taką ilością osób jest bardzo utrudnione (…).
Tymczasem muzeum miało szansę pozyskać dodatkowe zbiory za sprawą Eufrozyny Sagan, kierowniczki Muzeum w Wałbrzychu, która informowała, że otrzymała informację o możliwości przejęcia „pewnej ilości motyli”, ze Szkoły Podstawowej w Woliborzu, o czym ona została poinformowana przez Inspektora Szkolnego w Wałbrzychu Michała Pulita. Muzeum w Wałbrzychu nie było tym zainteresowane więc zwróciło się do cieplickiego muzeum.
Trwały już przygotowania do przeniesienia Muzeum w Cieplicach do innego obiektu. Na ten cel wytypowano tzw. Pawilon Norweski w Parku Norweskim. Obiekt zbudowany jako restauracja w 1909 roku, pełnił tę funkcję do początku lat 60. XX wieku. Był jednak znacznie zdewastowany.
Tymczasem trwały kontrole w Muzeum w Cieplicach. Wspomniana już kierowniczka Wydziału Kultury, Martyna Borowska, w piśmie do Jerzego Koptonia pisze, cyt.: (…) stwierdziłam (…) 1. przy stoliku w towarzyskiej rozmowie sprzątaczkę i pracownika inkasującego bilety wstępu, 2. nie zastałam kierownika Muzeum (wyszedł rano), ani zatrudnionego na półetacie Ob. Paszke, 3 stwierdziłam, że uczestnicy wycieczek chodzą bez ładu i składu i zaśmiecają podłogi papierkami, ponieważ brak jest nadzoru ze strony pracowników Muzeum (…).
Zaraz po tym przeprowadzono inwentaryzację Muzeum w Cieplicach. Według spisów z natury muzeum przedstawiało się następująco:
I piętro:
II piętro:
Na uwagę zasługuje to, że muzeum posiadało jeszcze kilka obiektów „nieprzyrodniczych”, tj. broń myśliwską, modele, globus, sztychy, obrazy, itp. Przeciwnikiem przenoszenia Muzeum w Cieplicach do Pawilonu Norweskiego był od początku kierownik placówki Jerzy Koptoń. Tą sprawę załatwiono bardzo szybko, o czym świadczy pismo RO. I–7/95/63/3208 z dnia 2 sierpnia 1963 roku, Henryka Topola, Przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Cieplicach Śląskich Zdroju skierowanego do zastępcy kierownika muzeum Alfreda Borkowskiego, w którym czytamy, cyt.: Zgodnie z poleceniem Przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Cieplicach Śląskich Zdroju poleca zamknąć Muzeum z dniem 2 sierpnia 1963 roku i przygotować wszystkie eksponaty do inwentaryzacji, a następnie do przepakowania i przeniesienia ich do innego pomieszczenia.
Zwracając się nie do kierownika, a do jego zastępcy zamanifestowano niechęć Prezydium do tego pierwszego i dano mu do zrozumienia, że jest w „niełasce władz” (skąd to znamy? – przyp. aut.).
Muzeum zgodnie z poleceniem zostało zamknięte, ale zastępca kierownika też nie był przekonany co do dyslokacji muzeum do Pawilonu Norweskiego. Wystosował więc pismo (prawdopodobnie bez uzgodnienia z władzami – przyp. aut.) Nr Dz. 35/63 z dnia 3 sierpnia 1963 roku do Powiatowej Komendy Straży Pożarnej w Jeleniej Górze, cyt.: Kierownictwo Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich-Zdroju zwraca się z uprzejmą prośbą o wyrażenie opinii po linii BHP odnośnie projektu przeniesienia zbiorów muzealnych do tzw. „Domku Norweskiego” w Cieplicach Śląskich. Zbiory muzealne w naszym muzeum składają się z 17.000 eksponatów o bezcennej wartości kulturowej dla całego Narodu Polskiego (…) ruszenie ich z miejsca (…) musi spowodować zniszczenie (…). Poza tym proponowany na przyszłe pomieszczenie zbiorów budynek jest drewniany i w wypadku pożaru wszystkie zbiory bez wyjątku mogą ulec całkowitemu zniszczeniu (…).
Straż Pożarna po miesiącu wyraziła swoją opinię na ten temat przysyłając pismo WSW.VII.RZ.III–2/9/63 w dniu 5 IX 1963 roku, podpisane przez Powiatowego Komendanta Straży Pożarnej Witolda Węgrzyna, do Muzeum Przyrodniczego, dając je do wiadomości: Dyrektora Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, Wydziału Kultury przy Prezydium MRN w Cieplicach oraz Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Cieplicach. Czytamy w nim, cyt.: W odpowiedzi na Wasze pismo Nr 35/63 z dnia 3 sierpnia 1963 roku, odnośnie projektu przeniesienia zbiorów muzealnych do tzw. „Domku Norweskiego” w Cieplicach – Powiatowa Komenda Straży Pożarnych w Jeleniej Górze po przeprowadzonych oględzinach w/w pawilonu w dniu 28 sierpnia 1963 roku przez Komisję w składzie: Ob. Jana Olszewskiego Kierownika Wydziału Spraw Wewnętrznych Prezydium PRN w Jeleniej Górze, Ob. Witolda Smigiere, Ob. Wiktora Węgrzyna, Komendanta Str. Pożarnych w Jeleniej Górze nie wyraża zgody na lokalizację muzeum z uwagi na drewnianą konstrukcję budynku (…).
Prawdopodobnie inicjatorem wysłania pisma do Komendanta Straży Pożarnych w Jeleniej Górze był Jerzy Koptoń, a podpisał je tylko Alfred Borkowski (przyp. aut.). Zaskutkowało to natychmiastową reakcją władz. Wspomniana wcześniej kierowniczka Wydziału Kultury dla Miasta i Powiatu Miejskiej Rady Narodowej w Jeleniej Górze, Martyna Borowska, w dniu 18 września 1963 roku skierowała pismo (KL 11/79/63) do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Cieplicach, o treści, cyt.: W związku z przejściem mgr Jerzego Koptonia kierownika Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich na inne stanowisko z dniem 30 września b.r. odbędzie się w dniach 27- 28 września b.r. przekazanie inwentarza protokólarnie asystentowi Muzeum mgr Alfredowi Borkowskiemu (…). W czasie, nim przeniesiemy Muzeum do innego lokalu i zaangażujemy nowego kierownika, w sprawach Muzeum będzie decydował i podpisywał w zakresie kompetencji mgr Alfred Borkowski.
Pełniący obowiązki kierownika próbował kontynuować politykę Jerzego Koptonia, czemu dawał wyraz na naradach w sprawie nowej lokalizacji muzeum. Aby „zmiękczyć” i „uspokoić” niepokornego, młodego muzealnika, zastosowano wypróbowaną wielokrotnie i stosowaną niestety do dzisiaj metodę. Otóż wspomniana wyżej kierowniczka Martyna Borowska, zarzuciła mu antydatowanie delegacji służbowej z 20 listopada 1963, a tego samego dnia Alfred Borkowski otrzymał też pismo, że bez zgody przełożonych uczy języka niemieckiego w Liceum Ogólnokształcącym w Cieplicach. To „zmiękczyło” twardą postawę pełniącego obowiązki kierownika.
W tym też czasie Dyrektorem Muzeum Śląskiego we Wrocławiu została Maria Starzewska, pomysłodawczyni i gorąca orędowniczka wąskiej specjalizacji muzeów na Dolnym Śląski. Muzeum Przyrodnicze w Cieplicach było tego przykładem, wręcz wzorcowym (jak z dużej, prężnej placówki można zrobić muzealnego, słabego karła – przyp. aut.).
W związku z całym zamieszaniem frekwencja w muzeum za rok 1963 wyniosła tylko 14.000 zwiedzających.
Nie dano też spokoju Jerzemu Koptoniowi. Jego następca, pismem z dnia 3 stycznia 1963 roku, skierowanym do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Cieplicach informował „kogo trzeba”, że w biurze pod koniec 1963 roku stwierdził braki, tj.: „pieczątki metalowej ‘Muzeum w Cieplicach’, poduszki do pieczątek, dziurkacza, 10 sztuk brulionów i papieru kancelaryjnego, a ponadto „ob. mgr Jerzy Koptoń dotychczas nie zwrócił (…)” sprzętu fotograficznego. Także „w okresie wyprowadzania się z Muzeum ob. Koptonia zniknęły także żarówki z lampy ciemniowej i powiększalnika oraz 2 wiadra. Wymieniono także dobrą kuchenkę gazową na starą zardzewiałą. Z pracowni konserwatorskiej zniknęły narzędzia ślusarskie (…).
Od tej chwili nowy kierownik rozpoczął spokojną pracę, w duchu określonym przez władze. Na polecenie Wydziału Kultury przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej założył księgi: inwentaryzacyjną środków trwałych, inwentaryzacyjną środków podstawowych, inwentaryzacyjną biblioteki muzealnej, księgę depozytową, księgę protokołów wypożyczeń muzealiów, księgę wpływów i główną księgę inwentaryzacyjną.
W tym czasie trwała adaptacja na cele muzealne Pawilonu Norweskiego. Przeznaczono na ten cel ok. 800.000 złotych. W czasie prac stwierdzono, że powierzchnia wystawowa w Pawilonie będzie mniejsza (273,75 m2), od dotychczas posiadanej przez Muzeum w Długim Domu (289,7 m2).
„Porządkowano” też zbiory, w myśl wspomnianej wyżej specjalizacji. W tym celu powołana została specjalna komisja, w składzie: Stanisław Tarnowski (główny księgowy Prezydium MRN), Kamilla Pazelt (kierowniczka Rejestru Socjalno-Kulturalnego) i Roman Paszko (pracownik muzeum). Komisja ta, w październiku 1964 r., przedłożyła projekt skreślania z inwentarza Muzeum następujących pozycji: dwóch obrazów (?), lupy stojącej, kolumienki kamiennej, starego mikroskopu, obrazu oszklonego, stojaka na broń, części wagi, makiety drewnianej, starego globusa i makiety kościoła. Jaki był los tych obiektów niestety nie wiadomo. Po skreśleniu z inwentarza przestały być w jakikolwiek sposób chronione.
Tymczasem trwały prace remontowo-adaptacyjne w Pawilonie Norweskim (wówczas przy u. Komuny Paryskiej 34). Zaplanowano, że będzie w nim 5 sal ekspozycyjnych, które zostaną oddane do użytku w lipcu 1965 roku.
Prace wykonywała Rzemieślnicza Spółdzielnia Zaopatrzenia i Zbytu, Usług Budowlanych i Różnych w Jeleniej Górze. W listopadzie 1964 roku na ukończeniu były już roboty dekarsko-blacharskie, ciesielskie. Niestety były znowu utrudnienia i przepychanki. Spółdzielnia prosiła Prezydium M.R.N. o pomoc, cyt.: Zwracamy się z uprzejmą prośbą do was o polecenie wypróżnienia z drewna, sanek itp. ruchomości, jeszcze jednego pomieszczenia w Pawilonie Norweskim, przeznaczonym na Muzeum Regionalne, gdyż uniemożliwia nam to planowe wykonanie robót, a Alfred Borkowski pisał do Spółdzielni, cyt.: Kierownictwo Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach Śląskich Zdroju zawiadamia, że mimo wielokrotnych próśb o oczyszczenie pomieszczeń przeznaczonych na składowanie opału w Pawilonie Norweskim, znajdujące się tam odpady remontowe nie zostały do dnia dzisiejszego usunięte (…), itd.
Wg sprawozdania za rok 1965 Muzeum w Cieplicach pod koniec tego roku zatrudniało 5 pracowników (4 w Długim Domu i 1 dozorcę w Pawilonie Norweskim). Muzeum w Długim Domu było już nieczynne i przypominało raczej magazyn. W Pawilonie Norweskim trwał remont, wcześniej w 3 kwartale należało znaleźć mieszkanie zastępcze dla rodziny tam zamieszkującej.
Do końca roku wykonano następujące prace: odbudowano wyspę kamiennym murem, ułożono kamienny chodnik do budynku, ogrodzono teren muzeum metalową siatką, założono odgromy, założono kaloryfery i uruchomiono ogrzewanie. W toku były prace hydrauliczne, elektryczne, murarskie i stolarskie.
Muzeum w Cieplicach stało w rozkroku na dwóch nogach, ale punkt ciężkości przechodził stopniowo na niechcianą, kulejącą nogę w Parku Norweskim.
Długi Dom po opuszczeniu go przez Muzeum w 1965 roku.